Mały Książę

MaÅ‚y Książę – adaptacja

Scena 1

/Pokój pisarza. Exupery siedzi za biurkiem, pisze, czyta/

Exupery ? Gdy miaÅ‚em sześć lat, zobaczyÅ‚em pewnego razu wspaniaÅ‚y obrazek przedstawiajÄ…cy węża poÅ‚ykajÄ…cego drapieżne zwierzÄ™. Węże boa poÅ‚ykajÄ… w caÅ‚oÅ›ci schwytane zwierzÄ™ta. NastÄ™pnie nie mogÄ… siÄ™ ruszać i Å›piÄ… przez sześć miesiÄ™cy, dopóki zdobycz nie zostanie strawiona. Ten rysunek zainspirowaÅ‚ mnie do namalowania tego oto obrazka. – /Wstaje i podchodzi do widowni, pokazuje rysunek przedstawiajÄ…cy kapelusz/ – Czy was nie przeraża ten rysunek? – /Chwila ciszy/ – Nie? To jest kapelusz? Dlaczego kapelusz miaÅ‚by przerażać? A spójrzcie na to! – /Pokazuje węża boa ze sÅ‚oniem w brzuchu/ – Teraz już rozumiecie co przedstawia tamten rysunek? – /Pokazuje obydwa/ – żaden dorosÅ‚y jeszcze nie wpadÅ‚ na to, co jest na nim namalowane. – /Podnosi ten z kapeluszem/

Scena 2

Exupery ? Opowiem wam historiÄ™ chÅ‚opca, którego spotkaÅ‚em kiedyÅ› na pustyni. Otóż pewnego razu: – /Wchodzi elegancko ubrany Pan/

Pan ? Dzień dobry.

Exupery ? Dzień dobry! Kim pan jest?

Pan ? Odkryłem planetę Małego Księcia.

Exupery ? Co? Co pan zrobił?

Pan ? Znalazłem Małego Księcia. Mieszka na planecie B-612. Bardzo daleko.

Exupery ? Widział go pan? Jak on teraz wygląda, czuje się dobrze?

Pan ? Widziałem, widziałem. Wyrywa baobaby, czyści wulkany. Ale najczęściej siada na krześle i ogląda zachody słońca. Wie pan, że ta planeta jest tak mała, iż wystarczy przesunąć krzesło o parę kroków, aby zobaczyć następny zachód Słońca.

Exupery ? Będąc tu na Ziemi, opowiadał mi o swojej róży. Kiedyś wyznał mi, że nie potrafił jej zrozumieć, gdyż była pyszna i pragnęła, aby ciągle ją chwalił. Powiedział, że powinien sądzić ją według czynów nie słów. Czarowała go pięknem i zapachem. Nie powinien nigdy od niej uciec. Powinien odnaleźć w niej czułość pod pokrywką małych przebiegłostek.

Pan ? Znalazłem też planetę na której mieszka Król. Jego płaszcz jest tak wielki, że zajmuje całą planetę. Wydaje mu się, że panuje nad całym światem i ciągle powtarza: Jeśli rozkażę generałowi, aby jak motyl przeleciał z jednego kwiatka na drugi, albo rozkażę mu napisać tragedię, albo zmienić się w morskiego ptaka, a generał nie wykona otrzymanego rozkazu, kto z nas nie będzie miał racji, ja czy on? Należy wymagać tego, co można otrzymać. Autorytet opiera się na rozsądku.

Exupery ? A czy odnalazł pan planety zamieszkane przez Próżnego, Pijaka, Bankiera?

Pan ? O tak. Zresztą nie było to trudne. Ich głupota sięga aż do Ziemi!

Exupery ? Nie rozumiem?

Pan ? Chodzi o to, że takich jak oni jest na naszej planecie bardzo wielu! Chociażby taki Pijak. Pije, aby zapomnieć, że się wstydzi. A wstydzi się dlatego, że pije. Idiotyczne, prawda? Ludzie takiego pokroju co Pijak, nie wiedzą czego chcą, staczają się coraz niżej i niżej.

Exupery ? Ale przecież Mały Książę spotkał też Latarnika. On wzbudził jego sympatię.

Pan ? Gdyż tylko jego praca miała jakiś sens. Tylko on robił coś pożytecznego.

Exupery ? A Geograf?

Pan ? Był podobny do większości ludzi. Był pusty, bez uczuć. Dla niego ludzie i rzeczy, morza i góry, miały o tyle wartość o ile można było ich dotknąć, zobaczyć. Tylko życie Latarnika nie polegało na zaspokajaniu próżnych ambicji.

Exupery ? Dlaczego więc Mały Książę nie został z nim.

Pan ? Nic nie jest doskonałe. Jego planeta była za mała dla nich obu. Po prostu nie mieścili się na niej.

Scena 3

/Ciż sami i lis/

Lis ? Czy pan Exupery?

Exupery ? Tak, a o co chodzi?

Lis ? Nie wiem, czy Mały Książę panu o mnie opowiadał? Jestem lisem, lisem oswojonym przez niego.

Pan ? Mały Książę nie rozumiał tego słowa. Więc zapytał: ?Co znaczy oswoić??

Lis ? Stworzyć więzy.

Pan ? Stworzyć więzy?

Lis ? OczywiÅ›cie! Teraz jesteÅ› dla mnie tylko maÅ‚ym chÅ‚opcem, podobnym do stu tysiÄ™cy maÅ‚ych chÅ‚opców. Nie potrzebujÄ™ ciebie. I ty także mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysiÄ™cy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, bÄ™dziemy siÄ™ nawzajem potrzebować. BÄ™dziesz dla mnie jedyny na Å›wiecie. I ja bÄ™dÄ™ dla ciebie jedyny na Å›wiecie. Z daleka bÄ™dÄ™ rozpoznawaÅ‚ twoje kroki ? tak różne od innych. Na dźwiÄ™k cudzych kroków chowam siÄ™ pod ziemiÄ™. Twoje kroki wybawiÄ… mnie z jamy jak dźwiÄ™k muzyki. Spójrz! Widzisz te Å‚any zboża? One nic mi nie mówiÄ…. To smutne. Lecz ty masz zÅ‚ociste wÅ‚osy. JeÅ›li mnie oswoisz, to bÄ™dzie cudownie. Zboże, które jest zÅ‚ociste, bÄ™dzie mi przypominaÅ‚o ciebie. I bÄ™dÄ™ kochać szum wiatru w zbożu. Na poczÄ…tku siÄ…dziesz w pewnej odlegÅ‚oÅ›ci ode mnie, ot tak, na trawie. BÄ™dÄ™ spoglÄ…dać na ciebie kÄ…tem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródÅ‚em nieporozumieÅ„. Lecz każdego dnia bÄ™dziesz mógÅ‚ siadać trochÄ™ bliżej. Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy bÄ™dziesz miaÅ‚ przyjść na przykÅ‚ad o czwartej po poÅ‚udniu, już od trzeciej zacznÄ™ odczuwać radość. Im bardziej czas bÄ™dzie posuwać siÄ™ naprzód, tym bÄ™dÄ™ szczęśliwszy. O czwartej bÄ™dÄ™ podniecony i zaniepokojony: poznam cenÄ™ szczęścia! A jeÅ›li przyjdziesz nieoczekiwanie, nie bÄ™dÄ™ mógÅ‚ siÄ™ przygotować… . Potrzebny jest obrzÄ…dek.

Exupery ? Wtedy Mały Książę poszedł do ogrodu pełnego róż podobnych do jego róży.

Pan ? Nie jesteÅ›cie podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartoÅ›ci. Nikt was nie oswoiÅ‚ i wy nie oswoiÅ‚yÅ›cie nikogo. JesteÅ›cie takie, jakim byÅ‚ dawniej lis. ByÅ‚ zwykÅ‚ym podobnym do stu tysiÄ™cy innych lisów. Lecz zrobiÅ‚em go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na Å›wiecie. Moja róża ma dla mnie wiÄ™ksze znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ jÄ… wÅ‚aÅ›nie podlewaÅ‚em. Ponieważ jÄ… przykrywaÅ‚em kloszem. Ponieważ wÅ‚aÅ›nie dla jej bezpieczeÅ„stwa zabijaÅ‚em gÄ…sienice. Ponieważ sÅ‚uchaÅ‚em jej skarg, jej wychwalaÅ„ siÄ™, a czasem jej milczenia. Ponieważ … , jest mojÄ… różą.

Lis ? I powierzyłem mu mój sekret. Moją największą tajemnicę.

Exupery ? Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.

Scena 4

/Ciż sami i żmija/

Exupery ? KtoÅ› ty?

Żmija ? Nie poznajesz mnie? Spotkaliśmy się już kiedyś! Pamiętasz?

Exupery ? Nie przypominam sobie.

Żmija ? Pewnego dnia leżąc na piasku, stanął przy mnie Mały Książę. Byłam jego pierwszą przewodniczką na Ziemi. I to ja umożliwiłam mu powrót na swoją planetę.

Exupery ? Teraz cię poznaję. To ty go zabiłaś? Ty mi go zabrałaś, ukradłaś mojego przyjaciela. Jesteś morderczynią!

Żmija ? Nie zapominaj, że sam mnie o to prosił. Ja tylko spełniłam jego prośbę.

Lis ? Tak, to prawda. Nie możesz mieć do niej pretensji. Mały Książę pragnął wrócić na swoja planetę, gdzie wszystko było takie proste, gdzie nie było kłamstwa, gdzie panowała miłość. Tak, on kochał swoja różę, tę jedyną, najpiękniejszą. Tęsknił za swoją planetą, za zachodami słońca.

Exupery ? Idźcie już. Zostawcie mnie samego. – /WychodzÄ…/

Scena 5

/Sam Exupery/

Exupery ? Gdy popatrzysz nocÄ… w niebo, wszystkie gwiazdy bÄ™dÄ… siÄ™ Å›miaÅ‚y do ciebie, ponieważ ja bÄ™dÄ™ mieszkaÅ‚ i Å›miaÅ‚ siÄ™ na jednej z nich. Żółta bÅ‚yskawica mignęła koÅ‚o jego nogi. ChwilÄ™ staÅ‚ nieruchomo. Nie krzyczaÅ‚. OsunÄ…Å‚ siÄ™ powoli, jak pada drzewo. Piasek stÅ‚umiÅ‚ nawet odgÅ‚os upadku. – /Powoli podchodzi do biurka, siada na fotelu/ – Jeżeli kiedyÅ› przyjdzie do was Å›miejÄ…ce siÄ™ dziecko o zÅ‚otych wÅ‚osach, nie odpowiadajÄ…ce na pytania ? to bÄ™dzie on. Nie zostawiajcie mnie wtedy w moim smutku. BÄ…dźcie tak mili i napiszcie mi szybko, że wróciÅ‚ … .